Ten tydzień miał być tygodniem luźniejszym i choć rozpoczął się z bardzo wysokiego C to faktycznie druga część tygodnia była już spokojniejsza. Luźniejszy luźniejszym, ale i tak lekko ponad 10h30m wpadło, a w tym 🏊🏊🚴🚴🚴🏃🏃🏃🧘
Tydzień zaczął się testem na 5km. We wtorkowy poranek wyszedłem z domu skoro świt i zrobiłem najtrudniejszą jednostkę przewidzianą na ten tydzień, w ramach której musiałem powalczyć. Życiówki nie ma, ale 20m01s po perypetiach tego sezonu uznaję za dobry wynik i dobry materiał do dalszej pracy. Oprócz tego w czwartek luźne rozbieganie, kiedy noga puściła po wtorkowym teście i biegło się bardzo przyjemnie. Tydzień zakończyłem kilometrówkami przewidzianymi po 4:05-4:10, a wchodziły z wyraźnym zapasem i pod pełną kontrolą.
Pływanie zaraz po teście nie należało do przyjemnych, tym bardziej, że pojawiły się tam mocne akcenty. W końcówce mam wrażenie, że bardziej walczyłem o przetrwanie niż pływałem, ale zdarza się i tak – nie wszystko musi być piękne i instagramowe 😉 Drugie pływanie to z kolei przyjemne flow wspierane spodenkami neoprenowymi i lekkie odcinki po 200 metrów na zmianę bez i w łapkach.
Kolarsko, dzień po teście biegowym zacząłem od krótkiego acz konkretnego treningu, czyli 50 minut w strefie tempo. Mimo śladu po teście zakres dowiozłem pod kontrolą, a znakiem tego jest mocniejsza druga połowa. W piątek przysiadłem się na półtorej godziny do czasówki by sprawdzić, czy jest się czego obawiać przed powrotem do pozycji czasowej – test wyszedł wyśmienicie, noga podawała i był to świetny wstęp do weekendu. Pogoda zdecydowała, że nie będzie dnia przerwy od roweru i sesje weekendowe zostały zamienione za zgodą Trenera. W sobotni poranek ruszyłem na 2,5h w tlenie. Niby w tlenie, ale waty przyjemnie wysoko no i średnia prędkość z tych, których na szosie nie raczej nie notowałem, czyli…
Tydzień rege taki jak być powinien. Po mocnym początku, który jest wypadkową przyszłotygodniowej delegacji, przyszedł czas aktywnej regeneracji, z której skorzystałem na piątkę z plusem. Skąd wiem? Pod koniec tygodnia noga bez specjalnego proszenia rwie do przodu. Takie tygodnie cieszą i są niezbędne by formie, którą do tej pory zbudowałem dać się uleżeć.