Próbowanie starych-nowych rzeczy

Wraz z czasem, który upływa od operacji zmniejsza się ilość rzeczy i aktywności, które muszę czy chcę sprawdzić by wiedzieć i mieć pewność, że to co się wydarzyło jest już historią i nie ma w związku z tym żadnych ograniczeń czy problemów.

Dlatego gdy tylko w planie zobaczyłem 90’ endurance bez żadnych zadań upewniłem się, że nie zaburzę planu jeśli do trenażera podepnę czasówkę. Tu było kilka znaków zapytania – czy ułożenie szyi, oparcie się na przedramionach i obciążenie większe obciążenie barków niż przy normalnej jeździe na szosie nie sprawi problemów, napięć i dyskomfortu.

Do tematu podszedłem spokojnie i po leku. Najpierw 10’ w pozycji aero, po chwili przerwy 15’, następnie 20’ i na końcówce 30’. Efekt? Powiedziałbym plug’n’play! Test zdany, czasówka jeszcze na chwilę może wrócić na ścianę gdy nogę będę wypracowywał na szosie i można już spokojniej wyczekiwać momentu przesiadki przed pierwszymi startami na czasówce, wiedząc, że nie powinienem spodziewać się jakiś większych turbulencji.

Wynik tego testu dał mi dużo radości, nie będę kłamał. Natomiast dużo ważniejsza dzisiaj była poranna wizyta u neurologa. Po konsultacji, kilku “sprawdzianach” i badaniu werdykt jest dokładnie taki jaki chciałem usłyszeć – WSZYSTKO OK. I choć dostałem skierowanie na rezonans głowy to jest on do zrobienia zdecydowanie profilaktycznie i na wszelki wypadek, a nie w trybie pilnym. Niby człowiek wiedział i się tego spodziewał, ale dobrze było usłyszeć takie potwierdzenie… Także wychodzi na to, że ja po prostu taki jestem, a spotkanie z asfaltem nie miało na to żadnego wpływu 😅