Poco a poco, czyli krok po kroku…

Poco a poco, czyli “krok po kroku”… Ostatnie miesiące stopniowo dodawałem i zwiększałem objętość i intensywność i oto jest. Objętość tygodniowa, która rok temu na końcówce zimy w Hiszpanii była tak zwanym BAU (business as usual). W tym tygodniu wykręcam ponad 19 godzin aktywności co jeśli powiedzieć, że cieszy to jak nie powiedzieć nic. Na ten czas złożyły się 🏊🏊🏊🚴🚴🚴🏃🏃🏋️+🚴🧱🏊.

Pływacko nogi dostały względny odpoczynek i po ćwiczeniach technicznych w większości pływałem z bojką między nogami. Nie licząc jednego 1000m ciągiem, w którym popłynąłem w zasadzie bardzo blisko czasu jak w swoim prime’ie przed Otyliadą. No i zaliczyłem też pierwsze Open Water, które podsumuję krótko – Bałtyk w sierpniu bywa mniej przyjemny, ale do Majorki w maju ciut brakuje 😉

Kolarsko ten tydzień był taki jak powinien być w Hiszpanii. Łącznie cztery razy w siodle – dwa razy długa rajza w towarzystwie, raz zadanka 10×3’ @ VO2MAX na podjeździe i raz jako część zakładki w połowie na watach z zakresu pod IM70.3. Weszło wszystko, weszło pod kontrolą, a jazdy w towarzystwie to była czysta przyjemność ze względu na widoki, ze względu na kolarstwo i ze względu na towarzystwo oczywiście.

Biegowo trochę było tego mało, ale przy tej objętości rowerowej inaczej być nie mogło. Tym bardziej, że nogi dostały solidnego łomotu w ubiegłą sobotę w trakcie półmaratonu, więc cieszy fakt, że działają, cieszy fakt, że 200/200 weszło jak powinno i cieszy fakt, że na sam koniec tygodnia były w stanie wybiegać dwuminutówki powyżej założeń.

Jedna sesja na siłowni, którą liczę i kilka sesji rozciągania, przy których zegarka nie włączałem, bo nie robię tego jeśli nie ma rozciągania w TP.

Tydzień, który mógłbym nazwać KOMPLETNYM. Tydzień, który dał dużo radości. Tydzień, który dał dużo nauki ze względu na towarzystwo @robert.wilkowiecki i @kornelmartinger. Tydzień, do którego zdecydowanie będę wracał z uśmiechem na twarzy przeglądając kiedyś galerię w telefonie 😁