Kolejny makrocykl przez duże “M”

Po powrocie, pierwszy makrocykl był takim delikatnym przesuwaniem granic i sprawdzaniem czy gdzieś nie ma jeszcze oporów. Oczywiście był też wprowadzającym w mocniejsze akcenty, stopniowo, czyli tak jak się powinno. Zakończony został luźniejszym tygodniem, po którym treningowo wyraźnie zauważyłem level up.

Pierwsza połowa tygodnia to delegacja do Wrocławia i nie wcale takie lekkie jednostki biegowa i pływacka. Później nadszedł czas na kolejne konkretne pływanie, pięciominutówki VO2MAX na rowerze, a w piątek mocne kilometrówki poprzedzone siłownią. Dobry podkład przed weekendem.

W sobotę zbudziłem się bez budzika minutę przed szóstą. Skorzystałem z okazji i mimo, że czułem trudy biegania dnia wcześniej ruszyłem ochoczo na basen, gdzie w menu 4×500 na przemian w łapach i bez. Wsparciem były spodnie neoprenowe, które dały trochę odpocząć nogom. Znając ryzykowne prognozy pogody tak wczesny basen był konieczny jeśli trzygodzinnego rozjazdu nie chciałem robić na trenażerze. No nie chciałem, więc pojechałem na nowy rejon odkryć kolejne trasy i wspiąłem się na Górę Świętej Anny. Ostatnia godzina to już była ucieczka przed zbierającymi się chmurami i 10 minut po wpakowaniu roweru do auta zaczęło lać. Cieszyła mnie ta jazda, tak bardzo. Noga, mimo, że zmęczona podawała. No ale wiedziałem, że sobota była tylko preludium do niedzielnej jednostki.

A w niedzielę w końcu triathlon vibes, czyli pierwsza zakładka tego sezonu. 100’ roweru z 2×20’ TEMPO było wymagające, ale weszło pod kontrolą. Potem miałem 80’ rozbiegania, które najcięższe było na kilometrach trzecim i czwartym. Potem, podobnie z resztą jak dnia wcześniej na rowerze i w trakcie zadań na chomiku, wszedłem w naprawdę rewelacyjne flow i trening robił się sam.

Nie zmienia to jednak faktu, że po tym tygodniu oprócz mega satysfakcji, bo wszystkie widełki dowiezione pod kontrolą, czuję duże zmęczenie. Zmęczenie, które zaprocentuje w dalszej części sezonu – co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

14h17m w tym 🏊🏊🏊🚴🚴🏃🏃🏋️+🚴🧱🏃, pierwszy raz od dawna trzy baseny w tygodniu, pierwsza zakładka w sezonie, dużo pracy jakościowej, a na horyzoncie pierwsze starty… Doceniam to.